P.C. Cast - Zdradzona





Na serię "Dom Nocy" muszę przyznać, że zwróciłam uwagę, tylko i wyłącznie dzięki jej zachwycającemu wydaniu. Okładki są cudowne, książki niezmiernie cieszą oko i sprawiają wielką przyjemność. Jednak, jak się okazuje: piękna okładka to nie wszystko.


„Ciemność nie zawsze oznacza zło , tak jak światło nie zawsze oznacza dobro” 



„Zdradzona” to drugi tom z serii Dom Nocy. W pierwszym tomie („Naznaczona”) poznajemy Zoey, która zostaje Naznaczona i trafia do szkoły dla wampirów. Dowiaduje się że wiedza którą posiadała do tej pory na temat wampirów jest bardzo daleka od prawdy. W Domu Nocy będzie przechodzić przemianę, która trwa 4 lata. Jeśli ją przetrwa, zostanie wampirem, ale jeśli odrzuci przemianę… umrze.


Drugi tom zaczyna się bardzo zwyczajnie. Zoey musi przygotować się do pierwszego obrzędu jako przewodnicząca „Cór Ciemności”. Tym bardziej, że chce wprowadzić duże zmiany. Dziewczyna musi tak to rozegrać by robić to według swoich zasad jak i elitarnych grup młodzieży oraz obrzędami ku czci Bogini. Na szczęście nie jest z tym osamotniona i ma przy sobie grupę przyjaciół zawsze gotowych jej pomóc. 


Mogło by się wydawać, że problem z obrzędem jest jedynym, który zaabsorbuję Zoey, ale wtedy było by to zbyt proste. W pobliżu szkoły dochodzi do porwań. Dziwnym trafem dziewczyna zna wszystkich porwanych, co bardzo interesuje policję. Na szkołę pada cień oskarżenia bo ofiary zostają znalezione bez krwi i z ranami, które wyglądają na zadane przez wampiry…


Do tego Neferet – mentorka Zoey – zaczyna się dziwnie zachowywać i dziewczyna ma mieszane uczucia co do niej. Nie może uwierzyć, że osoba, którą uważała za wspaniałą taka nie jest. Co dziwniejsze zaczyna rozumieć Afrodytę – dziewczynę, której do tej pory bardzo nie lubiła. Zresztą z wzajemnością. 


Jeszcze dochodzi wybór między byłym – człowieczym – chłopakiem Heathem (z którym się zresztą skojarzyła pijąc jego krew), a Erickem, który też będzie wampirem. Szczerze powiem, że nie rozumiem Zoey. Powinna usiąść, pomyśleć z którym chce być, a nie kręcić na dwa fronty. 



„Najistotniejsze w pięknie jest to, czego nie odda żaden obraz.”  



Styl autorek, bowiem książkę napisały matka i córka, nawet mi się podobał. Tj. nie było tu wielkich błędów, dziwnych, nienaturalnych dialogów i zwrotów (tzn. trafiłam na nie raz, ale cóż, każdemu może się zdarzyć). Książkę czytało się łatwo i płynnie. Nie ma tu zbyt długich opisów, ani przykrótkich dialogów. Wiecie, takie w sam raz.


Przy czytaniu Zdradzonej nie zabrakło też emocji. Nie brakuje w niej wzruszających momentów, a i zdarzyło mi się dwa czy trzy razy uśmiechnąć się pod nosem. To już coś!
Również dzięki wartkiej akcji, kilku zwrotom akcji, i paru innym czynnikom, książkę pochłonęłam w dość krótkim czasie. Ale co najważniejsze: czytanie jej sprawiało mi przyjemność! 



Autorka podejmuje temat tolerancji w szerokim znaczeniu. Nie tylko pojawiają się tutaj bohaterowie o odmiennej orientacji czy kolorze skóry, ale też osoby pochodzące z rodzin wydających się idealnymi, a tak naprawdę będącymi "polukrowaną wersją piekła". 


Bardzo fajnie i lekko się czyta, wciągająca tak samo jak "Naznaczona", ale myślę że pod wieloma względami przebijająca ją. Książka warta polecenia ! Nie rozumiem tych wszystkich porównań ze "Zmierzchem", przecież te książki nie mają ze sobą nic wspólnego ! Jedna jest o miłości zwykłej dziewczyny i wampira, a Dom Nocy ... Z resztą sami oceńcie xD


Moja ocena : 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy Wasz komentarz motywuje mnie do dalszego pisania i czytania :)
Dzięki temu mogę też zajrzeć na Wasze blogi i odwdzięczyć się.

Dziękuję za każdą opinię :)