Julie Kagawa - Żelazny król





Autor: Julie Kagawa
Tytuł: Żelazny Król
Seria: Żelazny Dwór
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: marzec 2011
Ilość stron: 352


Żelazny Dwór

Żelazny Król | Winter's Passage | Żelazna Córka | Summer's Crossing | Żelazna Królowa | Żelazny Rycerz | 





Pierwszy tom mrocznej i romantycznej trylogii "Żelazny Dwór"

Moje wyobrażenia o tej książce przerosły mój biedny móżdżek. Początkowo myślałam, że to zwykły paranormal, gdzie świat magiczny i akcja są na drugim planie, zaś 3/4 treści to nudzące opisy uczuć główniej bohaterki do jej księcia z bajki, który ma kły, cierpi na chorobę księżycową, jedną nogą siedzi w grobie, czy co tam teraz jest na topie. Ku mojej uldze, okazało się, że się pomyliłam, bo jak wszyscy wiemy trzydzieści sześć złotych piechotą nie chodzi.

Meghan Chase jest zwykłą nastolatką, która pochodzi z prowincji i jest najbardziej niepopularną osobą w szkole. W dniu szesnastych urodzin zamiast hucznie świętować, zostaje upokorzona na oczach całej szkoły przez obiekt swoich westchnień. Tylko jej przyjaciel, Robin, nie wytyka jej tego dnia palcami. Na dodatek, gdy wraca do domu okazuje się, że jej kochany braciszek, Ethan, został porwany, a na jego miejsce pozostawiony został odmieniec. Dziewczyna wraz z Robinem, który okazuje się być postacią z "Snu Nocy Letniej", wyrusza do na niebezpieczną wyprawę do magicznej krainy Nigdynigdy, by odnaleźć Ethana.

„Zacisnął palce na mojej dłoni i pociągnął mnie za sobą. Zaskoczona, zachwiałam się, spojrzałam na niego, a potem mnie pocałował.”

Rozpoczyna się wielka, przepełniona niesamowitymi zwrotami akcji przygoda w niebezpiecznej krainie, gdzie na Meggie czyhają niepozorne, lecz groźne istoty, o których do tej pory czytała tylko w książkach. Na skutek nieszczęśliwego wypadku, na samym początku podróży, traci chwilowo towarzysza. Lecz ta chwila wystarczy, by dziewczyna narobiła sobie kłopotów. Musi nauczyć się szybko praw rządzących tą krainą. Pomoże jej w tym diabli kot - Grimalkin. Będzie jej przewodnikiem i nauczycielem w jednym.


Nie będę chyba zbyt oryginalna, kiedy stwierdzę, że oczarował mnie świat stworzony przez autorkę. Myślę, że jest on najmocniejszą stroną całej historii. Kiedy „Żelazny Król” zaaplikuje czytelnikowi taką dawkę magii i fantazji, nie pozostaje nic innego, tylko żałować, że nie jest się na miejscu bohaterów. Tak było w moim wypadku – świat pani Kagawy zachwycił mnie swoją złożonością, różnorodnością i barwnością, a sama autorka swoimi cudownymi opisami, które tak oddziaływały na wyobraźnię i chwytliwym stylem pisani, tylko potęgowała to wrażenie.

„Można zginąć na tyle ciekawych sposobów: zostać nadzianym na szklany miecz, zaciągniętym pod wodę i zjedzonym przez kelpię, zamienionym w pająka albo krzak róży na wieki wieków...- spojrzał na mnie.- To co, idziesz?”

Chociaż głównym gatunkiem stworzeń w tej powieści były elfy – głównie z finezyjnego Jasnego Dworu i ponurego Mrocznego, ale jak się okazuje później, nie tylko one – ucieszyłam się też z mnogości innych magicznych istot, które rozpoznawałam z innych historii – np. boginy, czerwone kapturki – „Harry Potter”, krasnoludy – „Hobbit”, satyry – „Opowieści z Narnii”, odmieńce – „Supernatural” :) Jak się okazuje, żadne z nich nie odpowiadało ani trochę moim wyobrażeniom z dzieciństwa, które nieraz zatrzęsły się w posadach!

Meghan sprawdziła się jako główna bohaterka doskonale – silna i zdeterminowana, zdobyła moją sympatię. Mimo że została rzucona na głęboką wodę, szybko się odnalazła w nowej sytuacji i działała, a jej błędy były kolejnymi fantastycznymi, choć niebezpiecznymi, przygodami. I chociaż, czasami łapałam się za głowę, co ona wyrabiała, to w sumie ją podziwiam. Jedyne, co mogę dziewczynie zarzucić, to fakt, że początkowo zupełnie zapomniała o Puku! Gdybym ja znalazła się w obcej, nieznanej krainie, to trzymałabym się kurczowo swojego towarzysza, a gdyby co więcej był on moim najlepszym przyjacielem, dodatkowo bym się o niego martwiła, a tu mi tego zabrakło.Chociaż, nie powiem, z czasem się trochę poprawiła.

Akcja powieści jest odpowiednio stopniowana i wyważona, jednak nie oznacza to, że nie trzyma osoby czytającej w napięciu. Żelazny Król zaskakuje i pozostawia po sobie wiele pytań, na które odpowiedzi poznamy dopiero w kolejnych tomach. Książka ta kończy się w bardzo intrygującym momencie, co sprawia, że nie mogę doczekać się kolejnych części.

„A ja uśmiechnęłam się, widząc ich emocje tak wyraźnie, jakby były pięknym obrazem - niebieski smutek, szmaragdową nadzieję, szkarłatną miłość. Byliśmy połączenie, wszyscy. Nikt, elfy, bogowie ani nieśmiertelni nie mogli tego zmienić.”

Książka pani Kagawa niesamowicie mnie wciągnęła. Na każdym kroku czułam ten baśniowy klimat, który przywołał bardzo ciepłe wspomnienia z lat dziecinnych. Oczywistością dla mnie, jak i zapewne dla większości czytelników jest to, że Julie Kagawa inspirowała się m.in. "Alicją w Krainie Czarów", "Snem nocy letniej" czy "Przygodami Piotrusia Pana". Nawiązań do różnych fantastycznych książek jest wiele, np. Bohaterowie, chociażby Puk czy Oberon albo nazwa elfiej krainy - Nigdynigdy, która może kojarzyć się z Nibylandią. Niektóre osoby mogą nie być zachwycone tak dużą liczbą powiązań z innymi dziełami literackimi, ale ja nie należę do ich grona, albowiem te powiązania sprawiły, że znów poczułam magię tamtych wspaniałych książek. Poza tym autorka dodaje coś od siebie, dzięki czemu stworzyła naprawdę dobry paranormal romance, który nie jest taki płytki, jaki może się wydawać czytelnikom o innym guście literackim.

Jeżeli chcesz choć na chwilę oderwać się od otaczającej Cię rzeczywistości i przenieść się do świata pełnego groźnego piękna, koniecznie sięgnij po „Żelaznego króla”. Ta książka zachwyca. Wszystko w niej jest wspaniałe i grzechem byłoby nie sięgnąć po nią. Julie Kagawa zaurocza czytelnika i sprawia, że woła o więcej. Bo i jak mogłoby być inaczej? Powieści takich jak ta nie ma zbyt wiele. To utwór jedyny w swoim rodzaju. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.

Moja ocena: 9/10

5 komentarzy:

  1. Fantasy, książkami z tego gatunku nigdy nie gardziłem. W przyszłości z wielką chęcią

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach przeczytać książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja aż tak wysoko nie oceniłabym tej książki, ale spokojnie 7,5/10. Zresztą niedługo i u mnie na blogu recenzja tej książki:)
    Obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam już kilka pochlebnych opinii o tej książce i chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W ostatnim czasie przekonuję się do tej książki. Jest w planach :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz motywuje mnie do dalszego pisania i czytania :)
Dzięki temu mogę też zajrzeć na Wasze blogi i odwdzięczyć się.

Dziękuję za każdą opinię :)