"I niech los zawsze wam sprzyja!"
Suzanne Collins swoją pisarską karierę rozpoczęła w 1991 roku jako twórczyni telewizyjnych programów dla dzieci.
Zanim stworzyła bestsellerową powieść "Igrzyska śmierci" będącą pierwszą częścią trylogii o mieszkańcach futurystycznego państwa Panem, napisała kilka bajek i opowiadań, a w końcu zasłynęła pięcioczęściowym cyklem kronik o podziemnym świecie i Gregorze - chłopcu, który odkrywa nieznane nikomu obszary.
I ta seria, i "Igrzyska śmierci" przez wiele tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów "The New York Times", zyskując fantastyczne recenzje zarówno krytyków, jak i czytelników.
Suzanne Collins mieszka w Connecticut z rodziną i trzema dzikimi kotami.
W maju 2010 roku magazyn TIME zaliczył ją do setki najbardziej wpływowych ludzi świata.
Na ruinach zniszczonej przez liczne wojny Ameryki Północnej powstało państwo Panem. Składa się ono z okazałego Kapitolu i dwunastu otaczających go dystryktów. Władze zmuszają swych poddanych do składania ogromnego haraczu, a raz do roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynkę w wieku od 12 do 18 lat. Dzieci te biorą udział w Głodowych Igrzyskach organizowanych przez Kapitol i transmitowanych na żywo przez telewizję. Jest to turniej na śmierć i życie, który wygrać może tylko i wyłącznie jedna osoba przynosząc tym chwałę sobie, jak i swojemu dystryktowi.
Biegniesz bez opamiętania. Za sobą zostawiasz arenę z milionami widzów, swoich wrogów chcących za wszelką cenę cię zabić, przed sobą masz tylko las, który przez kilka tygodni będzie dla ciebie domem i jedynym schronieniem. Bierzesz udział w Głodowych Igrzyskach organizowanych przez Kapitol. W okrutnych rozgrywkach mających na celu pokazanie przewagi Kapitolu nad innymi dystryktami, także nad twoim. Pochodzisz z dwunastki, najbiedniejszego dystryktu, który Igrzyska wygrał tylko jeden jedyny raz. Jesteś ubrana w czarny kombinezon z broszką przedstawiającą Kosogłosa przypiętą na piersi. Włosy związałaś w warkocz, a kołczan na strzały przewiesiłaś przez ramię. Jesteś tylko szesnastoletnią dziewczyną, taką jakich wiele. Jesteś jednak na swój sposób niezwykła, nazywasz się Katniss Everdeen…
„-Podobno ma pan udzielać nam rad – zwracam się do niego.
-Oto rada. Nie dajcie się zabić – odpowiada Haymitch i rży ze śmiechu”
Spodobał mi się sposób przedstawienia postaci. Szkicowy - bo narracja jest teraźniejsza i skupia się przeważnie na bieżącej akcji. Ale ten szkic jest wielowymiarowy, bardzo plastyczny, pozwala poznać bohaterów i wyrobić sobie o nich opinię. Najgłębiej poznajemy główną bohaterkę, a ta z pewnością odbiega od utartych schematów i komuś, kto w książkach liczy na omdlewające na widok swojego mrocznego przeznaczenia panienki, z pewnością nie przypadnie ona do gustu. Ja polubiłam Katniss, z zainteresowaniem śledziłam jej losy i nawet gdy momentami odrobinę irytowała, to były to pojedyncze epizody niezdecydowania, ale te akurat w jej sytuacji można wybaczyć. To bohaterka na miarę przedstawionego świata -zimnomyśląca, nauczona walczyć o byt, bezlitośnie zabijająca gdy wymaga tego sytuacja. Jednocześnie nie jest wyrachowana, robi jedynie to co powinna, lub co wydaje jej się w danej chwili słuszne w imię wyższego celu, choć i taka postawa może momentami denerwować. Jej rozterki sercowe przeważnie są sygnalizowane na drugim planie i nie dominują akcji, ba wzbogacają ją w subtelny, nieirytujący sposób. Peeta i Gale, dwa obiekty uczuć Katniss, są na tyle sympatyczni, że da się ich lubić i być ciekawym, jak potoczą się ich losy. Pani Collins stworzyła ogromną galerię ciekawych bohaterów. Począwszy od prezydenta Snowa, którego zło, ubrane w elegancki garnitur, pachniało krwią i różami, przez pijaka Haymitcha, kreatywnego Cinnę, dającego sygnał do buntu, dzielnego, zdeterminowanego Finnicka, przeurocze Rue i Prim i całą masę innych postaci, z których każda, nawet epizodyczna, była na swój sposób interesująca. Długo zajęłoby mi wypisywanie jaka i dlaczego, ale wspomnę choćby o Treshu czy Mags.
"Bo cokolwiek się dotąd zdarzyło, należy do przeszłości , a nikt na tej arenie nie został zwycięzcą przypadkowo. Może z wyjątkiem Peety."
Myślę, że niejeden referat o państwach totalitarnych nie sprowokowałby do tylu przemyśleń, co "Igrzyska śmierci". Suche fakty to nie wszystko. Nie pozwolą w pełni pojąć znaczenia zła - niejasnego, wielowymiarowego. W porównaniu z tym złem ze świata Panem, dobro wydaje się ciche, małe, rozproszone, a jego jasne, promienne cząstki ukryły się w ludziach takich jak Katniss, Peeta, Prim... Cząstki te atakują mroczną płachtę zła. Dziurawią ciemną powierzchnię, próbując ją przerwać. Zło jest silne, niektóre cząstki pochłania, w innych narusza pierwiastek dobra, kolejne tylko niszczy na zewnątrz, wnętrze pozostaje czyste. I zło, i dobro nie są jednoznaczne. O tym, która cząstka zwycięży, decyduje sam człowiek. Może się złamać, ulec złu i wtedy przegrywa. Może pozostać silny i wygrać, ale wygrana jest pozorna. Bo wygrywając, traci. Rodzinę, dom, miłość, przyjaźń, osobowość, zdrowie, samego siebie. Wygrana to tak naprawdę porażka. Im szybciej to sobie uświadomimy, tym lepiej.
"Najpierw jedna osoba, potem następna, a w końcu niemal wszyscy w tłumie dotykają ust wskazującym, środkowym i serdecznym palcem lewej dłoni i wyciągają ją ku mnie. To stary i rzadko spotykany gest naszego dystryktu, sporadycznie używany podczas pogrzebów. Oznacza podziękowanie, a także podziw. Tak żegna się kogoś drogiego sercu."
Doskonale przedstawiona wizja antyutopii. Dojrzała i wymagająca myślenia historia, która trzyma w napięciu od początku do końca, czyli od „Igrzysk śmierci” do „Kosogłosa”. I naprawdę uwierzcie mi ostatnią rzeczą, o której mówi ta książka jest miłość. Oczywiście, bohaterka podejmuje w końcu decyzję, jednak czy wiedzie ją głos serca, czy też racjonalne myślenie i chłodna kalkulacja? Na pewno wybrała tego bez którego nie mogła dać sobie rady, tego który ugasił trawiący ją wewnętrzny pożar, a nie tego, który go podsycał. I jeśli tak na to patrzeć, to myślę, że faktycznie była to miłość, już od samego początku.
"Pamiętaj, dziewczyno, która igrasz z ogniem. Nadal na ciebie stawiam."
Jestem w szoku, że można napisać aż tak bardzo dobre książki. Całą trylogię można określić słowem arcydzieło. Po prostu zakochałam się w tej twórczości i jest mi bardzo smutno, że to już koniec mojego czytania o dalszych losach Katniss i Peeta. Choć bardzo powoli czytałam całą trylogię, bo delektowałam się każdą przygodą bohaterów, ale niestety nadchodzi ten moment, który kończy wszystko. Ale oczywiście nie raz przeczytam na nowo losy bohaterów. Na pewno przez długi czas, jak nie do końca życia, cała trylogia "Igrzysk śmierci" pozostanie bliska mojemu sercu i zdecydowanie wniosła wiele do mojego życia. Mam nadzieję, ze pani Collins napisze również jakąś świetną trylogię, bo jest po prostu mistrzem.
Jeśli ktoś nie miał okazji zapoznania się z „Igrzyskami Śmierci” to niech nadrabia zaległości. To trylogia warta uwagi, więc mogę tylko polecić u uhonorować najwyższą oceną.
„Czy chcesz, czy chcesz
Pod drzewem skryć się też?
W naszyjniku ze sznura u boku mego nie czekaj pomocy.
Dziwnie już tutaj bywało,
Nie dziwniej więc by się stało,
Gdybyśmy się spotkali pod wisielców drzewem o północy.”
Moja ocena: 10/10
I znowu moja ukochana seria, którą planuję kupić również w wersji angielskiej, bo aż muszę ją mieć w dwóch językach (po polsku oczywiście figuruje już na mojej półeczce cała trylogia). No cóż, widzę, że nie tylko na mnie wywarła takie wrażenie.
OdpowiedzUsuń"Doskonale przedstawiona wizja antyutopii. Dojrzała i wymagająca myślenia historia, która trzyma w napięciu od początku do końca, czyli od „Igrzysk śmierci” do „Kosogłosa”."
Zdecydowanie się zgadzam :3 Nie jest to wcale prosta historia jak mogloby się wydawać a napięcie nie odchodzi przez wszystkie trzy części <3
"Jestem w szoku, że można napisać aż tak bardzo dobre książki. Całą trylogię można określić słowem arcydzieło."
Ubolewam, że nie znam słowa większego od arcydzieło, ale nie ma takiego :c megahipersuperbigarcydzieło XDD No... i zgadzam się z pierwszym zdaniem. Ja też jestem w szoku. Gdyby takich autorów było więcej :c
A przy okazji, u mnie nowy post z TOP10. Czekam na kolejną recenzję. Paa
Oj Igrzyska oczywiście w jak najbliższych planach :)
OdpowiedzUsuńRównież zamierzam przeczytać. Świetny blog i ciekawe recenzje.
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam, ale i tak serdecznie zapraszam:
books-imagination.blogspot.com
Świetna recenzja. Seria oczywiście też <3
OdpowiedzUsuńO, tak Suzanne Collins jest genialne, a ta trylogia to naprawdę jedna z najlepszych, jakie kiedykolwiek czytałam. Niezwykle mądra, trzymająca w napięciu do ostatnich chwil, z wielowymiarowymi postaciami.
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam pisać bloga z recenzjami, zajrzyj, jeśli masz czas -> http://okiemczytelnika.blogspot.com/
Dodaję do linków :)