Autor: Suzanne Collins
Tytuł: W pierścieniu ognia
Seria: Igrzyska Śmierci
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: listopad 2009
Ilość stron: 359
Igrzyska Śmierci
Igrzyska Śmierci <klik>| W pierścieniu ognia | Kosogłos <klik>
Kiedy świat staje w płomieniach…
Czasem tak niewiele potrzeba. Jedna iskra, jedno celnie rzucone słowo, jedno spojrzenie. Historia pokazała, że wiele może się zmienić w jednej chwili, pod wpływem niewielkiej, w zasadzie z pozoru nic nieznaczącej decyzji. Podobnie w naszym życiu idąc ulicą zamiast skręcić w lewo, skręcamy w prawo - zmienia się bieg. Zmienia się nas los. Być może niezauważalnie, a być może raz na zawsze tracimy coś, o czym nie mamy pojęcia? Może ten jeden czyn - jedna iskra - wznieci płomień, który pochłonie nas bez reszty...?
Katniss i Peeta wracają do domu, pozornie bezpiecznego miejsca. Lecz nie dla kogoś, kto przeżył koszmar igrzysk. Muszą się więc zmierzyć zarówno z własnymi uczuciami i strachem, jak i realnymi niebezpieczeństwami rzeczywistości Panem. Zwłaszcza, że teraz to oni staną się mentorami kolejnych wybieranych przez Kapitol trybutów – dzieciaków skazywanych na śmierć za bunt, który wybuchł wiele lat temu i z którym tak naprawdę nie miały nic wspólnego.
Lecz nim dojdzie do kolejnych Głodowych Igrzysk, bohaterów czeka Tournee Zwycięzców – będą musieli zwiedzić wszystkie dystrykty i witać się z bliskimi tych, którzy zginęli na arenie. Sytuacja się pogarsza, kiedy Katniss otrzymuje wyraźne ostrzeżenie – jej zachowanie na arenie wzbudziło niepokoje społeczeństwa. Musi więc zrobić wszystko, by uspokoić ludzi, bo jeśli wybuchnie powstanie, zginą wszyscy. Ale tak naprawdę tournee nie jest największym zmartwieniem dla bohaterów – bowiem zbliżają się także Igrzyska Poskromienia, upamiętniające każde kolejne ćwierćwiecze od Mrocznych Dni. A wraz z nimi przybędzie upiorna informacja z Kapitolu…
„-Osobiście staram się zawsze przekuwać emocje na pracę, bo w ten sposób nie krzywdzę nikogo oprócz siebie.”
Pierwszą częścią tej serii byłam po prostu oczarowana. Światowy bestseller, w moich oczach stał się prawdziwy arcydziełem. Po jej skończeniu, jak najszybciej chciałam się wziąć za czytanie drugiego tomu, lecz aby was nie zanudzać ciągłymi recenzjami o Igrzyskach, zrobiłam sobie przerwę Millenium. Czy druga część utrzymała poziom poprzedniej? Oczywiście, że tak, a jakże inaczej!
Od samego początku do samego końca, czuć atmosferę i to napięcie jakie stworzyła autorka. Podczas czytania, akcja cały czas idzie naprzód. Ja, chcąc wiedzieć co będzie dalej, czytałam do upadłego. Książka strasznie wciąga. Dodatkowo Suzanne Collins ma lekki i przyjemny w czytaniu styl. Chyba książka posiada wszystko to co powinien mieć dobry bestseller. Bohaterzy są genialni, fabuła oryginalna, a opisy nie nużą i są zastosowane w odpowiednich momentach oraz konieczności. Ja jestem bardzo wrażliwą osobą i wstrząsnął mnie jeden moment. Zapewne ci co czytali wiedzą o który mi chodzi (Gale). Po prostu nie mogłam czytać i bałam się przewrócić stronę. A to bardzo dobrze świadczy o autorce, która chciała nam pokazać okrutny świat, bez wolności słowa oraz robieniu tego co nam się podoba. Ukazała nam świat w zupełnie innych barwach i zmusiła do przemyślenia nad swoim postępowaniem, czyli narzekań na to co mamy. Ostatnia strona zostawiła mnie w niepewności oraz chęci przeczytania następnej części.
Cieszy mnie fakt, że „W pierścieniu ognia” nie brakuje brutalności. Nie jest ona przesłodzona tylko miłością ale jest brutalność, zło. Chyba głownie dlatego tak bardzo polubiłam tę serię. Za to, że nie wiadomo kto tak naprawdę jest wrogiem a kto przyjacielem. Oraz dlatego, że bohaterowie są silni. Mimo tego ile muszą przeżyć, wiedzą że rodzinie zagraża niebezpieczeństwo. To nie poddają się. Walczą do samego końca.
„Nie zrobią mi krzywdy, bo nie grozi mi to, co wam. Nie został już nikt, kogo bym kochała."
Dużym atutem książki są bohaterowie. Świetnie wykreowani, są jak żywi - razem z nimi przeżywamy przygody, cieszymy się i smucimy. To z nimi wkraczamy w kolejne strony książki i sami jesteśmy zdumieni upływającym czasem. Wśród bohaterów Suzanne Collins czujemy się jak wśród przyjaciół. Ci starzy, znani nam już z poprzedniej części, napotykają wciąż nowe wypadki losu i wielu z nich się zmienia. Z niektórymi musimy się już pożegnać, na niektórych złorzeczymy i czekamy z niecierpliwością kiedy będzie ich koniec. Jest tu także wiele nowych twarzy i charakterów - twórczyni sprawnie operuje nimi dodając wciąż nieznane nam jeszcze postacie, które być może wiele wnoszą w życie głównych bohaterów.
Czytaniu niezmiennie towarzyszą emocje. Radość, płacz, ból - to wszystko można wyczytać z twarzy czytelnika, który zaczytuje się w kolejnych rozdziałach książki. To jak autorka operuje tymi emocjami jest niesamowite i również zasługuje na uznanie - od lektury nie można się oderwać póki nie poznamy zakończenia.
Pisarka ma świetny styl. Nie razi słownictwem, używa interesujących i nie banalanych, ale po prostu prostych zwrotów. Myślę, że każdego powinna zadowolić. Pisze lekko, interesująco, podtrzymuję napięcie i doprowadza do tego, że samymi słowami potrafi doprowadzić czytelnika do biełej gorączki! Podoba mi się to, że zbytnio się nie rozpisuje - nie opisuje szczegółowo zbędnych czynności, które tylko nużą odbiorcę; obszerniejsze strony pozostawia dla ciekawszych aspektów.
„- Człowiek się dostosowuje i wydaje mu się, że jakoś sobie poradzi, bo przecież nie jest tak źle, aż tu nagle... - zawiesza głos z napięciem.”
W drugiej części również poznajemy znacznie bliżej głównych bohaterów. Główną postać możemy "podziwiać" w trudnych dla niej momentach, ale również Suzanne Collins połasiła się i zaczęła bardziej ludzko opisywać jej odczucia, niż to robiła w "Igrzyskach śmierci". Nadal nie mogę polubić tego romansu pomiędzy Katniss i Peetą, mimo iż lubię ich oboje. Ciagle mnie zastanawia czy będą razem i jak się losy potoczą. Ktoś gdzieś kiedyś napisał, że po tej powieści nie będziesz mógł przestać o niej myśleć - chyba muszę mu przyznać rację.
Główną część książki zajmują zmagania Katniss i jej sojuszników na arenie, teraz ukształtowanej na dżunglę. Jest ciężko, zaskakująco, ciekawie i strasznie.
Generalnie czyta się równie dobrze jak pierwszą część, choć nie ma już takiego elementu zaskoczenia, co zresztą nie dziwi. Mimo to książkę oceniam wysoko, jako bardzo udany przykład literatury przygodowej. Pomysł rozpoczęty w "Igrzyskach Śmierci" jest tu twórczo kontynuowany i nie zostawia rozczarowania. Pierwsza część serii była jednak odrobinę ciekawsza, i dlatego daję 9/10. Jeśli ktoś lubi takie klimaty, nie wahajcie się sięgnąć po "W pierścieniu ognia".
Moja ocena: 9/10
Serię mam w planach ;) Już nie mogę się doczekać ;)
OdpowiedzUsuńJuż chyba znasz moją opinię - z mojego bloga :) a jeżeli nie to zapraszam
OdpowiedzUsuń