Lauren Oliver - 7 razy dziś






Autor: Lauren Oliver
Tytuł: 7 razy dziś
Seria: -
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: luty 2011
Ilość stron: 384











Czasami zdarza mi się marzyć o tym, by cofnąć czas i móc zmienić pewne sytuacje, naprawić błędy, które w przeszłości popełniłam. I choć wiem, że jest to niemożliwe, to wciąż tkwi we mnie nadzieja, że w jakiś sposób dałabym radę tego dokonać i zredukować szkody, których dawniej dokonałam. Myślę, że nie tylko mi zdarzyło się marzyć o cofnięciu czasu, co umożliwiłoby pójście inną drogą, podjęcie innych decyzji, dokonanie innych wyborów, lecz jakie to niosłoby ze sobą skutki? Czy byłabym tą samą osobą, którą jestem teraz? Z jednej strony chciałabym być kimś innym, ale z drugiej nie chcę stracić tego, co w tej chwili posiadam. Przecież pójście inną drogą wiąże się być może z zupełnie innym życiem, posiadaniem innych rzeczy, być może nawet innych przyjaciół. Gdybym cofnęła czas i w pewnych kwestiach podjęła inne decyzje, niż wówczas to zrobiłam, moje życie na pewno wyglądałoby inaczej. Jednakże książka „7 razy dziś” Lauren Oliver pokazała mi, że wcale nie trzeba cofać czasu, aby móc naprawić swoje błędy, ponieważ na to zawsze jest okazja, choć momentami mogłoby się wydawać, że czas minął.




Główną bohaterką powieści jest nastoletnia Sammy Kingston – ładna, popularna i nie narzekająca na brak rozrywek dziewczyna. Jak na popularną osobę przystało, spotyka się tylko z najprzystojniejszym chłopakiem oraz najpopularniejszymi dziewczynami w szkole. Cała reszta szkolnej społeczności jest dla niej powodem do śmiechu i pogardy. Ciuchy, kosmetyki i faceci tworzą jednolitą sieczkę w głowie naszej głównej bohaterki, przez co dziewczyna na pierwszy rzut oka jawi się jako antypatyczna postać. 

Sammy jest przekonana, że dzień 12 lutego będzie dla niej kolejnym zwyczajnym dniem w szkole, urozmaiconym jedynie przez uroczyste obchody Walentynek, kiedy to najpopularniejsi uczniowie dostają róże na dowód swojej „wielkości”. Paląca potrzeba zdobycia jak największej ilości kwiatów, a także zbliżająca się impreza u dziwaka Kenta, wydają się być jej jedynymi problemami. Prawda, że brzmi idiotycznie? Zazwyczaj trzymam się na dystans, jeśli chodzi o tak płaskie osoby, ale tytuł i autorka w końcu do czegoś zobowiązują, więc postanowiłam czytać dalej.

Kiedy w nocy owego feralnego dnia dochodzi do nieszczęścia, nazajutrz rano Samantha ze zdziwieniem odkrywa, że wciąż jest piątek 12 lutego. Czy jest to znak dla dziewczyny, że coś było nie tak z jej życiem i coś trzeba w związku z tym zrobić? A może jest to tylko kara boska za bycie samolubną i arogancką?

"Podobno tuż przed śmiercią całe życie staje człowiekowi przed oczami. W moim przypadku było inaczej."


"7 razy dziś" to debiutancka książka autorki, co mnie zdziwiło. Powieść trafia do serca czytelnika. Należy cieszyć się z każdej chwili, bo nigdy nie wiadomo kiedy nadejdzie koniec naszego życia. Uczymy się na błędach; nasza bohaterka także, ale były momenty kiedy chciałam krzyknąć "Kingston zrób w końcu coś mądrego!". Nie przepadam za takimi szkolnymi gwiazdkami, które uważają się za najlepsze, mimo że w głowie pustka. Idealny chłopak, makijaż to nie wszystko. Bohaterka w końcu to zrozumiała. Jednak były momenty kiedy miałam dosyć. 7 razy przeżywamy z nią ten sam dzień. Każdy wyglądał trochę inaczej ale uważam, że książka mogłaby skończyć się szybciej. W pewnym momencie zaczęło mnie to nudzić. Co do języka, to jest on prosty i przyjemny w odbiorze. Z łatwością wyobrażamy sobie dane wydarzenia. 

„Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. A potem dostaje się w tyłek”.

Gdybym mogła ocenić Samanthę i sposób jej postępowania, nie wiem, czy by mi się to udało. Dziewczyna ze zdemoralizowanej nastolatki, która imprezuje na całego, bez umiaru pije alkohol i znęca się nad "niepopularnymi", zmienia się w Sam - grzeczną dziewczynkę, która nadal jest popularna. Samantha Kingston to typowa amerykańska nastolatka, której wolno praktycznie wszystko. Nawet, gdy postępuje źle, czuje wyrzuty sumienia, ale... Dusi je w sobie, zakopuje głęboko w pamięci - chce o nich zapomnieć. Sam, choć wydaje się być wolną dziewczyną, przeze mnie postrzegana jest jako "nastolatka na uwięzi". Dzięki Lindsay, która ją dostrzegła, stała się popularna. Nie jest to wprost napisane, ale Sam czuje się zobowiązana do zgadzania się z nią we wszystkim, bo to jej zawdzięcza swoją pozycję towarzyską. Nastolatka jednak sprzeciwia się temu w momencie przeżywania na nowo tego samego dnia. Czuje, że nie zależy jej już, co myślą sobie o niej inni licealiści.

"- Nie boisz się tego, co może nadejść?
- Czasem boję się tego, co za sobą zostawiam."

W książce "7 razy dziś" Lauren Olivier przeplata się dużo wątków i jeszcze więcej uczuć. Czasem naprawdę jest mi żal Sam, że w kółko męczy się z tym dniem, a czasem odnoszą wrażenie, że jest wprost żałosna. Do tego wątek miłosny Sam i Kenta - moim zdaniem, bardzo dziwny. Po raz któryś przeżyła Dzień Kupidyna i zdaje sobie sprawę, że zakochała się w Kencie i kiedy siódmy raz powtarza się ten dzień, postanawia mu to wyznać, co nie do końca się toczy normalnie, ponieważ o ile wysyła mu Valogram - różę, z liścikiem, którą dostarczą tzw. Kupidynki - i umawia się, że ją przywiezie na imprezę w jego domu i całują się w samochodzie, to potem Sam wbiega do domu, bez wytłumaczeń nagłego przypływu uczuć i nie spieszy się z tymi wyjaśnieniami.

"7 razy dziś" to debiutancka powieść Lauren Oliver. Mam nadzieję, że autorka niedługo napisze kolejną świetną książkę. "7 razy dziś" to piękna opowieść o zagubionej nastolatce, która, przeżywając ten sam dzień na nowo, uczy się na własnych błędach i postanawia je naprawić, a tym samym uratować kilka nastoletnich dusz. Myślę, że warto przeczytać "7 razy dziś" autorstwa Lauren Oliver. Z książką można spędzić naprawdę miłe chwile, a po niej - zastanowić się nad własnym życiem i tym, jaką treścią chcemy je zapełnić...

Moja ocena : 7.5/10

4 komentarze:

  1. Mam wielką ochotę na tę książkę i już dawno obiecałam sobie, że ją zakupię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. książka już czeka na półce, niedługo zabieram się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... Nie przepadam za taką typową młodzieżówką, ale pomysł jest ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Lauren Oliver, ale po tą książkę nie sięgnę;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz motywuje mnie do dalszego pisania i czytania :)
Dzięki temu mogę też zajrzeć na Wasze blogi i odwdzięczyć się.

Dziękuję za każdą opinię :)