Autor: Kelley Armstrong
Tytuł: Wezwanie
Seria: Najmroczniejsze Moce
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: czerwiec 2010
Ilość stron: 356
Najmroczniejsze Moce
Wezwanie | Przebudzenie | Odwet
"Wezwanie" jest pierwszą powieścią tej autorki, którą miałam okazję przeczytać. Do lektury zachęciła mnie tematyka. Mimo że jest to kolejny paranormal, to nie jest on o wampirach, czy też innych postaciach tego rodzaju, tak ostatnio popularnych w książkach młodzieżowych, ale pojawiają się duchy. Interesuję się tymi istotami, czytam na ich temat sporo książek, oglądam ciekawe filmy, a również zawsze chciałam odbyć seans spirytystyczny, także z ciekawością rozpoczęłam lekturę. Czy było warto?
Normalna, przeciętna nastolatka, którą wychowuje ciocia, gdyż ojciec przez swój tryb pracy ciągle znajduje się w podróży. Tak w skrócie można opisać Chloe Sanders. Jej mama zginęła w wypadku, gdy była jeszcze podlotkiem, dlatego niewiele pamięta z czasów, gdy rodzina była jeszcze w komplecie.
Obecnie Chloe chodzi do szkoły artystycznej, ma grono znajomych i uczy się na czwórkach. Nigdy do tej pory nie sprawiała kłopotów, dlatego dyrekcja jest zaszokowana, gdy pewnego dnia znajdują ją stojącą z rozbieganym wzrokiem, przy otwartym oknie jakby chciała popełnić samobójstwo. Jakby tego było mało w chwili, gdy nauczyciele pragną jej pomóc dziewczyna z krzykiem przebiega przez korytarz i stawia fizyczny opór łapiącym ją dorosłym. Zostaje wezwane pogotowie i Chloe ląduje w szpitalu.
Świr. To jedna z pierwszych rzeczy o której myśli Chloe, gdy dowiaduje się, że szkoła odsyła ją na dwutygodniową terapię, zanim będzie mogła wrócić na zajęcia. Ani ojciec, ani ciotka nie przeciwstawiają się tym wymaganiom i tak nastolatka trafia do Lyle House, gdzie oprócz niej znajduje się jeszcze grupka innych sprawiających trudności nastolatków. Wesoły Simon z gburowatym bratem Derekiem, wycofana Rae, egoistyczna Tori, miła Liz oraz młody Peter. Każdy z nich ma jakąś przypadłość, o której nie wolno mówić, gdyż zadaniem ośrodka jest przystosowanie ich do normalnego życia i funkcjonowanie ze swoją ułomnością. To, że dzieje się to głównie przy pomocy leków, jest już nieistotne. Jak Chloe ma nauczyć się funkcjonować, gdy wokół siebie widzi duchy, co podobno jest tylko elementem jej schizofrenii? Dodatkowo Derek nie wiadomo czemu uwziął się na nią, a z piwnicy ciągle słychać wołanie męskiego głosu.
"Psychol. Taki jak ja."
Pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy, kiedy czytałam powieść to dosyć dziwne podobieństwo pomiędzy „Wezwaniem”, a książką „Upadli” autorstwa Lauren Kate. W obu historiach nie brak dziwnych zjawisk paranormalnych, sekretów zakładu, pacjentów oraz właścicieli – oczywiście. Jednak pomimo tej zbieżności jest to lekka i łatwa w odbiorze powieść dla młodzieży. Nie przełamuje w jakiś nadzwyczajny sposób użytych już schematów oraz motywów, a i język, jakim jest napisana pozostawia wiele do życzenia. Ale pomimo tych widocznych braków historia napisana przez Kelley Armstrong jest interesująca oraz naprawdę dosyć intrygująca. Niekiedy zdarzały się momenty, po których przeczytaniu, gdy gasiłam światło w sypialni miałam jakieś dziwne przeczucie niepokoju – w pozytywnym sensie. Bo przyznam się szczerze, że nie spodziewałam się tego po tej lekko dziwnej lekturze, gdyż podczas poznawania losów Chloe momentami nachodziły mnie wątpliwości: czy po takim zdarzeniu naprawdę należy wysyłać dziecko do tak zwanego „psychiatryka”? Albo czy naprawdę możliwe jest, że matka tak traktuje swoje dziecko? Dokładnych opisów tych dziwnych sytuacji nie podam, poznacie je jeżeli przeczytacie, tudzież: już przeczytaliście.
Ciekawym aspektem „Wezwania” jest nekromancja, czyli sztuka wskrzeszania zmarłych, a także porozumiewania się z nimi. Może to już było, ale ja spotkałam się z tym po raz pierwszy. Co mnie ucieszyło, w całej książce nie pojawił się wątek romantyczny. Mamy oczywiście dwóch chłopaków z niewyjaśnioną przeszłością, nic więcej się jednak nie dzieje. Pierwszy tom serii „Najmroczniejsze moce” (swoją drogą, mało oryginalny tytuł) jest całkiem dobrym przykładem, że da się napisać dobrą książkę bez wątku miłosnego.
"Zamknięcie kranu, skrzyp rolki z ręcznikami, drzwi się otwierają i zamykają. A płacz nieustaje. Zimny palec przeciągnął mi po kręgosłupie. Tłumaczyłam sobie, że musiała zmienić zdanie i wróciła, żeby się całkiem uspokoić, ale płacz był tuż obok mnie. W sąsiedniej kabinie. Zacisnęłam ręce w pięści. To tylko moja wyobraźnia."
Pomysł na fabułę był całkiem dobry. Nastolatka widząca duchy plus ośrodek dla obłąkanych i postaci skrywające wiele tajemnic. Lyle House, w którym została zatrzymana Chloe, od początku ma w sobie coś niepokojącego, a dziwnie serdeczne opiekunki i zbyt wścibska pani doktor również nie budzą empatii.
"Miała paranormalne zdolności, a ponieważ te wymknęły się spod kontroli, więc ją zlikwidowali. (...) Zdjęłam kurtkę. Ramię było świeżo obandażowane, ranę zszyto, kiedy byłam nieprzytomna. Skoro się mną zajęli, to raczej nie planowali zabić mnie zaraz."
Warto też zwrócić uwagę na bohaterów. Chloe, postać główna, a tym samym narrator, jest dość dziecinna i naiwna lecz mimo tego jest dość intrygującą i ciekawą postacią. Od najmłodszych lat interesują ją filmy. Zna reżysera każdej produkcji, nawet tych, które miały premierę przed jej narodzinami. Dlatego też, na sporo wydarzeń stara się patrzeć jak na kadry filmowe. To pomaga jej radzić sobie z każdą sytuacją. Interesującą postacią jest także Derek, oschły i niedostępny, ale w głębi serca dobry chłopak.
Bardzo mi się podobało podejście bohaterki do życia, tak jakby była to scena w filmie. Jakby to ona była aktorką, albo niekiedy również scenarzystką. Nie spotkałam się z tym wcześniej ale wyszło ładnie i oryginalnie.
„Problemem jest nie to, czy możesz uciec, ale to, czy będziesz chciał.”
Jeśli chodzi o styl pisania autorki, nie mam nic do zarzucenia. Książkę czytało się szybko i przyjemnie i jestem pewna, że sięgnę również do następnych części. Wypada mi też wspomnieć, że choć nie należę do fanów duchów, tym razem wydawały mi się.. interesujące. Książka nie była jednak zaskakująca i od początku mogłam przewidzieć ciąg dalszy. Byłam jednak pod wrażeniem zakończenia, to właśnie na nie czekałam przez całą książkę i przyznam, że byłam po prostu w szoku.
Okładka również jak dla mnie należy do udanych, nie specjalnie lubię gdy na okładce jest zwyczajne zdjęcie osoby, a to takie nie jest. Nie widać twarzy, a postać, którą zapewne jest Chloe trzyma w ręku wisiorek z rubinem. Podoba mi się.
Moja ocena: 8/10
Książkę czytałam już jakiś czas temu i też mi się podobała;)
OdpowiedzUsuńMiała parę minusów, ale one nie rzucały się tak bardzo w oczy.
Pozdrawiam!
Uważam, że napisałaś dobrą ocenę, moja była bardzo podobna ;)
OdpowiedzUsuńWedług mnie czytadło całkiem dobre ale zdecydowanie wolę inną serię Kelley Armstrong - Ugryzioną ;)
OdpowiedzUsuń