Michael Grant - Gone. Faza czwarta : Plaga
Autor: Michael Grant
Tytuł: Faza czwarta:Plaga
Seria: GONE
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: kwiecień 2011
Ilość stron: 525
GONE
Faza pierwsza:Niepokój <klik> | Faza druga:Głód <klik> | Faza trzecia:Kłamstwa <klik> | Faza czwarta:Plaga | Faza piąta:Ciemność | Faza szósta:Światło
Od kiedy przeczytałam pierwszy tom serii GONE stworzonej przez Michaela Granta, wciągnęłam się tak bardzo, że z dużym apetytem pochłaniałam kolejne tomy. Kiedy w końcu w moje ręce wpadła część „GONE. Faza czwarta: Plaga” od razu zabrałam się za czytanie, mimo że w kolejce czekały już inne książki. Musiałam jednak czym prędzej nasycić głód ciekawości, który wzbudził we mnie trzeci tom.
Dzieciaki w ETAP-ie mają coraz trudniejsze życie. Oczywiście, czego można się spodziewać po miasteczku zamkniętym pod kopułą, gdzie mieszkają dzieci o dziwnych mocach, autystyczne chłopiec jest najpotężniejszym mutantem i wszystko wskazuje, że to on stworzył ten ich mały świat, a do tego pod ziemia kryje się dziwny stwór, który pragnie śmierci wszystkich mieszkańców.. No jak na razie, prawie wszystkich...
Drake'o-Brittney ucieka z więzienia. Nic nie jest tak jak być powinno. Dzieci zaczynają chorować na dziwną grypę, która powoduje kaszel, przez który chorzy wypluwają swoje wnętrzności.
Do tego wszystkiego, w dalszym ciągu nie ma pitnej wody, jedzenia i elektryczności. Miszkańcy są w depresji, ich życie nadal jest koszmarem, który z każdą chwilą staje się coraz straszniejszy.
Pete- Nemezis też jest chory, to w jego umyśle rozgrywa się najgorsza walka. On może zmienić wszystko. Gaiaphage chce za wszelką cenę dorwać chłopca. Nie zależy mu już na nikim innym. Chce tylko Pete'a.
„Taylor ciągnęła: - Oh, Sam gdybyś tylko mógł być tak mądry i taki świętoszkowaty jak ja! Gdybyś tylko był w stanie zrozumieć, że nigdy nie zdobędziesz mnie-niebieskookiej blondynki Astrid! - Sam czy mogę już ją zastrzelić?- spytała Dekka.- Czy jeszcze za wcześnie? - Poczekaj aż znajdziemy się w górach. Stłumią dźwięk.”
Wszystkie dzieciaki mają już dość ETAP-u. Niektóre bałagają o śmierć. Inne... Cóż... Wykorzystują ten czas na myśli o przejęciu przywództwa. Czy to się uda? Czy wszystko dobrze się skończy? PLAGA na pewno rozprzestrzeni się na tyle, by wiele dzieciaków zginęło... Czy Sam zdoła to powstrzymać? A może po raz kolejny ucieknie z miasta? Czy Astrid zdoła uchronić Małego Peteya? Sprawdźcie to sami!
To, co niezmiennie lubię w serii GONE to bohaterowie. Jest ich naprawdę sporo, jednak każdy ma własną osobowość, nie sposób ich pomylić. Opisywałam ich już w poprzednich recenzjach, więc tutaj napiszę tylko o tym, że cieszę się, iż do powieści wprowadzona została taka postać jak Toto. Mimo wielu przerażających i smutnych scen, dodawał on jej dużą dawkę humoru. Muszę też wspomnieć o zmianach zachodzących w bohaterach. Niektórzy z nich tracą wolę walki, wiarę w swoje ideały... inni pokazują brutalną, bezwzględną stronę swojej osobowości, jednak ważne jest to, że w „Pladze” można także zauważyć rozwój nowych przyjaźni, co naprawdę wywoływało łzy wzruszenia w moich oczach. Dobrze, że w książce zostało pokazane to, iż w tak ciężkich sytuacjach znajdą się także ludzie, którzy potrafią sobie pomóc, wspierać siebie nawzajem, walczyć i nie poddawać się aż do końca.
„- Czasami cię nienawidzę! - zawołał, ruchem nadgarstka posyłając kamień z klifu na dół, prosto do wody. - Tylko czasami? Diana uniosła brew sceptycznie. - Ja nienawidzę cię prawie cały czas.”
Tak jak w poprzednich tomach, fan każdej z postaci głównych znajdzie coś dla siebie. Znajomym już sposobem, narracja trzecioosobowa przeskakuje pomiędzy konkretnymi osobami zdradzając nam akcję z różnych miejsc i punktów widzenia. O ile w poprzednich tomach wszyscy bohaterowie znajdowali się w jednym miejscu (no prawie...), nie było to aż tak potrzebne, gdyż wszystko spokojnie mogłaby zrelacjonować jedna osoba. Ale w „Pladze” każdy znajduje się gdzie indziej, więc taki pomysł okazał się dobrym rozwiązaniem. Dodatkowo, Michael Grant postanowił wpleść w fabułę kilka fragmentów z punktu widzenia Peteya, co mogło podziałać na naszą wyobraźnię. Bardzo mi się to spodobało, więc mam nadzieję, ze autor rozwinie pomysł w kolejnych częściach.
Jak już pisałam, i jak pewnie wiedzą osoby czytające GONE, w serii tej ciągle coś się dzieje. Rozdziały pisane są z naciskiem na różne osoby, mamy więc świetny podgląd sytuacji w całym ETAPie. Jest to fajny zabieg, ale z drugiej strony... kiedy wszędzie toczyła się akcja, prawie wyrywałam strony książki, bo tak szybko chciałam poznać dalszy przebieg historii u poszczególnych bohaterów. Grant naprawdę wie, jak stopniować napięcie :D I po raz kolejny mamy tutaj tę sztuczkę z odliczaniem czasu... Nie powiem Wam do czyjego zniknięcia, ja sama miałam różne typy, ale ten ostateczny naprawdę mnie zaskoczył, nie chcę więc psuć Wam niespodzianki ;)
„Gdyby każdy z tych słoików był wielkim diamentem, Sam i tak wolałby nutellę.”
Tak jak wcześniej GONE opierało się na walce, tak tutaj Plaga jest nią wręcz przesycona. Powracają starzy wrogowie, zmieniają się siły w mieście. Ambitni, stają się jeszcze ambitniejsi. Przeciętni stają się sfrustrowani. Najinteligentniejsi stają się bezradni. Urodzeni do rządzenia są coraz bardziej chciwi. Ale nikogo nie musi spotkać kara za to całe okrucieństwo i bezmyślność - jesteśmy w Perdido Beach. Jedyne co mnie dziwi to ich wciąż imponująca populacja jak na ogrom walk, epidemii, nieurodzaju, które ich spotkały. Logicznie powinna zostać jedynie garstka osób ;)
GONE jest jedną z moich ulubionych serii i choć by nie wiem co, to się nie zmieni. Mam bardzo duży sentyment do tych książek, gdy zaczynam kolejne 'fazy', czuje się jak bym wracała do domu!
Polecam gorąco fanom fantasty i emocji!
Moja ocena : 8.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wszystkie częsci oceniłam bardzo wysoko, podonie jak Ty ;)
OdpowiedzUsuńA ja powiem tak: "Tomie szósty, gdzie jesteś?!" :)
OdpowiedzUsuń