Rick Riordan - Morze Potworów



"Morze Potworów" to 2 tom przygód młodego syna Pana Mórz, Percy'ego Jacksona. Akcja toczy się niecały rok po wydarzeniach z pierwszego tomu. Zbliżają się wakacje i Percy oczekuje już wyjazdu na obóz. Cały rok minął spokojnie: żadnych polujących na niego potworów, znalazł nawet przyjaciela i zdawało się, że już nie spotka go żadna przykra niespodzianka. A jednak. Percy cudem unika śmierci z rak Lajstrygonów. Z pomocą przychodzą mu Annabeth i kumpel ze szkolnej ławki - Tyson, który okazuje się być... Dowiecie się, kiedy przeczytacie ;) Wyruszają razem do obozu i natrafiają na bitwę z potworami. Okazuje się, że magiczne granice obozu zniknęły, bo ktoś otruł sosnę Thalii. Podejrzewany o to centaur Chejron zostaje wyrzucony z Obozu Herosów, a zastępuje go Tantal.
Telepatyczna wiadomość od przyjaciela Grovera z prośbą o pomoc naprowadza Percy'ego na sposób uratowania sosny - jest nim Złote Runo, potężny artefakt posiadający zdolności uzdrawiające. Ale na wyprawę zostaje wybrana córka Aresa, Clarisse. Chłopak pomimo zakazów wyrusza na poszukiwania, by uratować przyjaciela, odnaleźć runo i oczyścić dobre imię Chejrona. 

"Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart."

Autor nie traci czasu na wstęp i już od pierwszych stron rzuca czytelnika w sam środek wiru wydarzeń. Jak łatwo się domyśleć, wydarzenia oznaczają kolejne kłopoty dla Perseusza. W ciągu roku szkolnego jego przyjacielem zostaje Tyson, który jest popychadłem. Podczas ostatniej lekcji wuefu okazuje się, że nowi koledzy klasowego siłacza są potworami. Wywiązuje się walka, w efekcie której dochodzi do prawie całkowitego zniszczenia szkoły. Mimo powagi sytuacji trudno jest opanować śmiech, gdyż większość opisów jest komiczna.


Chociaż plusy mają dużą przewagę, znajdą się i minusy, których przeoczyć nie chcę. Zastanawia mnie fakt schematu z Harrego Potter’a. Widać tutaj duże podobieństwo do powieści Rowling: Percy, jako jedyny, który może ocalić wszystkich, Annabeth, czyli ta najmądrzejsza z paczki oraz niezbyt rozgarnięty Tyson. Chociaż tematyka różni się w tych powieściach, schemat pozostaje zbliżony. Idąc dalej – wykrzywianie na muzykę klasyczną. Każdy ma prawo słuchać to, co chce, jednak zdania skierowane w temacie muzyki słuchanej przez Chejrona są ubrane w takie słowa, które mówią same za siebie „Nie słuchaj takiej muzyki, bo to obciach” lub „Muzyka klasyczna to nie jest gatunek, którego warto słuchać lub chociażby poznać”.

Już w trakcie czytania „Złodzieja pioruna” styl i tematyka Riordana mnie zauroczyły. Pisarz ten potrafi wciągnąć czytelnika już od pierwszego zdania. Pokazuje nam wspaniałą i tajemniczą historię, która wywołała we mnie zachwyt i pochłonęła mnie bez zapamiętania. Każdy rozdział wywoływał u mnie coraz większą ciekawość i zapał do czytania. Autor wspaniale ubarwia powieść sposobem, w jaki pisze. Lekkim, swobodnym, przyjemnym do czytania, który w pewien sposób wpływa na odczucia czytelników. 

Moim zdaniem ta część jest równie dobra jak „Złodziej pioruna”, o ile nie lepsza. Dzieje się dużo więcej, fabuła jest bardziej rozwinięta i ciekawsza. Akcja toczy się m.in. na Morzu Potworów, przez które przepływają Annabeth i Percy w poszukiwaniu Grovera i Złotego Runa. Treść jest ściśle związana z pierwszym tomem powieści. Podoba mi się to, że w utworze może zdarzyć się dosłownie wszystko. Autor obdarza nas humorem, który pozwala oderwać się od rzeczywistości i dodatkowo nas czegoś nauczyć. Ogromnym plusem jest samo zakończenie książki, które wprost krzyczy: „ Przeczytaj następną część!”. No i jak tu się oprzeć pokusie? 

Autor od samego początku wrzuca nas w wir wydarzeń. Poziomem dorównuje swojej genialnej poprzedniczce. Cała historia poprzeplatana jest różnymi nawiązaniami do mitologii greckiej. Po raz kolejny mamy do czynienia z pozycją, którą czyta się gładko i przyjemnie. Postacie zostały w tak realny sposób przedstawione, że czasem miałam wrażenie, że są prawdziwymi osobami. Z resztą jak w każdej książce Riordana. Nie wieje tu nudą, wręcz przeciwnie. Akcja rozwija się ze strony na stronę, aż w końcu nie można się oderwać. po raz kolejny powiem, że przeczytanie kolejnej książki o przygodach Percy'ego, Annabeth, Grovera i wielu innych sprawiło mi wielką przyjemność. Teraz pozostała mi już tylko ostatnia część - "Ostatni Olimpijczyk". Już się nie mogę doczekać, ale jest przetrzymywana przez jakiegoś czytelnika z biblioteki, z której wypożyczam książki. Myślę, że niestety nieprędko po nią sięgnę. Swoją drogą, bardzo wkurza mnie przetrzymywanie książek. Gdyby to było kilka dni czy tam tydzień to ok, ale ponad pół roku?! Inni też chcą poczytać. 

Podsumowując, mimo minusów czy plusów powieść polecam, gdyż tematyka jest oryginalna. Książkę czyta się szybko, przyjemnie i z chęcią. Nowe przygody Percy’ego i jego przyjaciół dostarczą nowej dawki tajemnicy, potworów i przygód, od których nie będziemy chcieli się oderwać. A świat mitologii pochłonie nas raz na zawsze.

Moja ocena: 8/10

4 komentarze:

  1. nn na [czytamy-ksiazki] ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nn na [czytamy-ksiazki] ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. nn [czytamy-ksiazki], zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Seria o Percy właśnie czaka na mojej półce. Mam nadzieję, że spodoba mi się tak bardzo jak tobie :)
    Zapraszam do mnie na nn.

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz motywuje mnie do dalszego pisania i czytania :)
Dzięki temu mogę też zajrzeć na Wasze blogi i odwdzięczyć się.

Dziękuję za każdą opinię :)