Cassandra Clare - Mechaniczny Anioł





Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Mechaniczny Anioł
Seria: Piekielne maszyny
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: październik 2010
Ilość stron: 528


Piekielne Maszyny

Mechaniczny Anioł | Mechaniczny Książę | Mechaniczna Księżniczka








Cassandra Clare to już od dłuższego czasu moja ulubiona pisarka. Chylę jej czoła za stworzenie Trylogii "Darów Anioła" oraz postaci takiej jak Jace, co musiało być nie lada wyzwaniem. Kiedy dowiedziałam się o "Mechanicznym aniele" szczerze zastanawiałam się, czy ją czytać. Doszłam do wniosku, że autorka nie da rady dotrzymać poziomy Darom Anioła i, jak zwykle zresztą, martwiłam się niepotrzebnie. 

"Mechaniczny anioł" jest pierwszą książką z serii "Diabelskie maszyny", będącej prequelem wcześniejszej trylogii "Dary anioła".Opowieść rozpoczyna się od poznania głównej bohaterki. Tessa Gray jest na pozór zwykłą dziewczyną z uboższej rodziny, która wyrusza za ocean, by odnaleźć zaginionego brata. Nie wie, że w Londynie czeka ją największy koszmar życia. Zostaje pojmana i torturowana, by w ostatecznym rozrachunku dowiedzieć się, iż jej tożsamość skrywa tajemnice. Dlatego też przetrzymywana w domu Mrocznych Sióstr, działających dla niejakiego Mistrza, ma poznać swoje możliwości. Lecz wkrótce, ku jej zaskoczeniu, na ratunek przybywa młody Nocny Łowca - William Herondale. I tak zaczyna się jej przygoda.
Tessa nie wie, kim jest William oraz jego kompani, ale postanawia im zaufać, wszak jakie ma wyjście dama w opałach? Oni zaś, pracujący nad pewnym śledztwem, zupełnie przypadkowo natrafiają na pannę Gray. I tutaj należałoby zauważyć, że od samego początku Tessę zadziwia i intryguje wspominany wcześniej chłopak. Jest tajemniczy, arogancki i oczywiście niewyobrażalnie przystojny. Ot, taka XIX-wieczna alternatywna wersja znanego nam z Darów Anioła Jace’a Waylanda. Chociaż nie… On jest gorszy od Jace’a. O wiele, wiele gorszy i do końca nie wiadomo, dlaczego.
Natomiast parabatai Willa, czyli przybrany brat i partner w walce – James (Jem), jest jego całkowitym przeciwieństwem – poczciwy, miły, lecz cierpiący na nieznaną chorobę młodzieniec o azjatyckich korzeniach, od razu zdobywa sympatię Tessy. Lecz, choć Jem jest świetnym Nocnym Łowcą, wywołuje swą powierzchownością pewne dziwne poczucie niestabilności, którego prawdopodobnie powodem są niewyobrażalnie białe włosy okalające jego młodzieńczą twarz nastolatka.
Tak wiec wraz z pojawieniem się Nocnych Łowców, rozpoczyna się akcja książki, akcja, która trwa do samego końca i niemożliwie trzyma w napięciu. Bohaterowie stoczą nie tylko bitwy z demonami i czarownikami, ale także z własnymi słabościami i umysłami spętanymi obawami, oraz z tajemniczym osobnikiem, którego nazywa się Mistrzem. Nie będzie łatwo, wszak to dopiero początek walki z nieznanym wrogiem.

„-Lubię kaczki - wtrącił dyplomatycznie Jem. - Zwłaszcza te z Hyde Parku. - Zerknął z ukosa na przyjaciela. Obaj siedzieli na brzegu wysokiego stołu, z nogami zwieszonymi nad podłogą. - Pamiętasz, jak próbowałeś kiedyś mnie namówić, żebym rzucił im piróg nadziewany mięsem, bo chciałeś sprawdzić, czy uda się wyhodować rasę kaczek kanibali? -I zjadły go - przypomniał Will. - Krwiożercze małe bestie. Nigdy nie ufaj kaczkom.”

Cassandra Clare już od dawna zachwyca mnie stylem i sposobem pisania. Do jej książek podchodzi się z nieskrywaną przyjemnością i ochotą na więcej i więcej. Jak w każdej lekturze wychodzącej spod jej ręki obowiązkowo jest obecna wartka akcja, która miesza się z miłością między bohaterami, w tym przypadku niemal równie zawikłaną jak w Trylogii Darów Anioła. 

Fantastyczna atmosfera, jaką wykreowała autorka dodaje niesamowitego uroku powieści. Londyn jawi się jako miejsce, w którym dominują mgła i deszcz. Co dziwne, czytając książkę nie odniosłam wrażenia, że pogoda, wszakże typowa dla tego miasta, działa odpychająco. Wręcz odwrotnie, zamglone miasto i siąpiący deszczyk w mojej wyobraźni utworzyły miejsce przepełnione jakąś magiczną tajemniczością. To właśnie ta tajemnica tak bardzo mnie zachwyciła. Zaintrygował mnie mechaniczny anioł w naszyjniku Tessy. A świat Nefilim urzekł.

Bohaterowie wykreowani przez Panią Clare są indywidualnościami. Każdy jest inny, każdy posiada swoją historię z przeszłości oraz marzenia. Wizerunek postaci czytelnik ma okazję tworzyć wraz z toczącą się akcją. To wtedy zauważyć można emocje, jakie targają bohaterami. Niewątpliwie w trakcie licznych wydarzeń przedstawionych w „Mechanicznym aniele” mamy szansę polubić postacie stworzone przez autorkę. 

Akcja jest bardzo wartka, dużo się dzieje. Pojawiają się wampiry, ale bardzo sporadycznie, wręcz marginalnie, nie stanowią one najważniejszego wątku. Główny wątek to tajemniczy człowiek parający się okultyzmem, a druga niebagatelna sprawa, to przeszłość Tessy i Willa. Oboje nie chcą lub nie mogą zdradzić swoich tajemnic.

Książki pani Clare mają ten niesamowity nastrój, który pochłania nas od samego początku. Nie mogłam opanować uśmiechu, który wpełzł mi na usta, gdy dostałam w swoje łapki tę serię. Już wiedziałam, że pani Cassandra mnie nie zawiedzie i będę równie szczęśliwa, jak po przeczytaniu Darów anioła. Słyszymy znajome nazwiska, które przewijają się przez powieść: Wayland, Bane, Lightwood.. Po prostu nie da się nie poczuć tutaj atmosfery panującej w Darach anioła. Oczywiście nie brakowało tutaj tego, co lubię najbardziej - walki. Autorka nie dała nam wytchnienia po jednej masakrze, a już dochodziło do drugiej, której nikt się nie spodziewał. Było tutaj naprawdę bardzo dużo krwi, brutalności i morderstw. Niemal w każdej scenie pojawiała się krew, co nie było chyba zbyt dobrym posunięciem, moim zdaniem. Niektórym może się to po prostu nie spodobać - mnie na przykład nie obrzydzają sceny pełne krwi, lecz niektórzy czują się zniesmaczeni. Wolę, gdy są sceny, które wdzierają się w psychikę i powodują u nas lęk przed wszystkim po przeczytaniu książki. Wiem, wiem, jestem dziwna, ale nie moja wina, że przelew krwi mnie nie rusza. Jednak i tak ta książka była o wiele mniej krwawa niż seria Darów anioła, tam to dopiero się działo. Opisywanie czarnej posoki, która wypływała z demonów, obrzydliwe. 

Jeśli ktoś czytał Dary Anioła, to powiem tylko tyle - wyjaśnia się, jak w Instytucie pojawia się kot Church, ten sam, który wita wszystkich gości i oprowadza ich po krętych korytarzach. I tylko tyle, pojawiają się nazwiska z pierwszego cyklu, ale bez związku na razie ze współczesnymi czasami. Dlatego to jest tak dobra książka - czytając zastanawiałam się, w jakich okolicznościach pojawią się postaci z Darów Anioła. Okazuje się jednak, że na razie się nie pojawią, natomiast postaci w Piekielnych maszynach są chyba jeszcze bardziej intrygujące.

„Każdy ma coś, bez czego nie może żyć.”

Na koniec tylko dodam, iż nie można się nie zgodzić, że każda kolejna powieść Cassandry to wielki przełom i fenomen w literaturze młodzieżowej. Sam okres oczekiwania na premierę nowej serii był najlepszym przykładem tego, jak wielkie odczucia towarzyszą każdej książce spod pióra Cassandry. Już wkrótce będziemy mogli podziwiać kolejną część trylogii – "Mechanicznego Księcia". Mam nadzieję, że sequel będzie równie dobry albo i lepszy od "Mechanicznego Anioła". Polecam!

Moja ocena: 8/10

3 komentarze:

  1. Przeczytam tą serię napewno, ale jakoś nie jestem przekonana do niej w stu procentach, na tyle, żeby ją kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zasypali na pewno mniej moje przyjaciółki, co są w klasie maturalnej, a ja mam szkołę 4 letnią, więc matura za rok ;)

    Co do książki - ciekawe wprowadzenie do Darów Anioła, bo tak to można nazwać. Jest parę rzeczy, które je łączy, co można było dostrzec zwłaszcza w Mieście Szkła.

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz motywuje mnie do dalszego pisania i czytania :)
Dzięki temu mogę też zajrzeć na Wasze blogi i odwdzięczyć się.

Dziękuję za każdą opinię :)